Indie - uliczna kuchnia Madrasu

Jedzenie w Indiach to licząca tysiące lat tradycja spożywania posiłków wedle ściśle ustalonych zasad, praw i reguł, zazwyczaj dokładnie przestrzeganych przez poszczególne grupy etniczne, kastowe i religijne.

Bowiem kuchnia to nieodłączny element hinduskiej filozofii i religii. Nie bez powodu religia hinduska nazywana bywa religią kuchni. Szukajmy lokalu, gdzie jest dużo ludzi.
Może to być uliczna garkuchnia, gdzie uwijający się jak w ukropie sprzedawcy serwują z wypełnionych wrzącym olejem wielkich patelni beguni (obtoczone w cieście kawałki warzyw), podobne do nich bhaja lub bondas (małe kulki ziemniaczane zanurzone uprzednio w ostrych przyprawach).
Sprzedawcy, których zwykle otacza wykrzykujący nazwy potraw tłum klientów, błyskawicznymi wprawnymi ruchami zawijają przekąski w kawałki gazet i dołączają do nich małe plastikowe torebki wypełnione kolorowymi sosami (taki bardzo sycący posiłek to wydatek ok. złotego, a często mniej).
Jeżeli jednak jesteśmy zmęczeni (rzecz dosyć częsta w Indiach) i chcemy zjeść w pozycji siedzącej, to wstąpmy do restauracji. Niekoniecznie klimatyzowanej, pełnej turystów, ale do lokalnej knajpy, która bardzo często nie ma frontowej ściany i jest otwarta całą dobę. Nie przejmujmy się ścianami pokrytymi starym tłuszczem i biegającymi wszędzie karaluchami, to norma w takich lokalach. Nie pozwólmy tylko, aby pomocnik kelnera (często bosonogi chłopiec) przemył nam blat stołu ścierką, a już pod żadnym pozorem, żeby zrobił to z naszym wielkim bananowym liściem, który będzie służył nam za talerz. Z uśmiechem, ale zdecydowanie odmówmy też gratisowej "kranówki" podawanej w plastikowych dzbankach. Zamówmy butelkowaną wodę mineralną lub puszkowane napoje. Zazwyczaj w każdym lokalu jest łazienka - umyjmy w niej ręce (częste mycie rąk podczas podróży po Indiach to bardzo polecany zwyczaj).

A potem zamówmy jedzenie u kelnera, który bardzo uprzejmie, w zabawnej, trudno zrozumiałej angielszczyźnie poleci nam na pewno coś dobrego z karty, która w takim małym lokalu może mieć nawet kilkanaście stron. Możemy poprosić, żeby potrawy były "pikantne mniej niż bardziej" (niektórych dań przyrządzonych po tamilsku nie da się zjeść). Po chwili obok naszego liścia pojawi się kilka rodzajów chleba: kruchy, miękki, suchy i wilgotny, ciepłe podpłomyki, czasami oblepione ziołami, ziarenkami i nasionkami. Zaraz potem przyniosą thali - metalową tacę z miseczkami wypełnionymi wegetariańskimi przekąskami: sosy, pasty (m.in. thali z żółtej soczewicy, klarowanego masła i przypraw), chutneye, utłuczone warzywa, kawałki kokosowego miąższu polane chili, świeże zioła i gorąca ciecierzyca w pikantnych przyprawach. Ta cudowna feeria barw będzie parować i pachnieć.

Na południu Indii je się ręką (prawą, lewa służy do czynności higienicznych), ale na wyraźne życzenie dostaniemy sztućce. Najwygodniej jest nabierać potrawy kawałkami chleba. Jemy, dyszymy, oblizujemy ściekający nam po palcach sos i popijamy wszystko wodą.

Potem dostaniemy idli - dwie białe kluchy sfermentowanego ryżu, które maczamy w jednym z sosów lub chutneyu (znakomicie pasuje łagodny chutney kokosowy, pełen czarnych kuleczek przypominających nieco ziarenka gorczycy). Po nich czas na vadai - czyli jeszcze lepsze idli, bo przed podaniem zanurzone w głębokim oleju, więc lekko chrupiące. Potem jedno tylko pauruthi - pyszny placek z grubego ciasta przekładanego ostrym białym serem. Kiedy jemy, kelner cały czas podchodzi do nas i uzupełnia miseczki, aż do chwili, kiedy wyraźnie poprosimy, by tego nie robił.

Zamówmy też koniecznie masala dosa - placek z delikatnego kruchego ciasta, często w formie stożka z aromatyczną masą z tłuczonych ziemniaków, cebuli, przypraw i ziół (czasami ta masa jest zielona, co oznacza, że została przyrządzona z kalafiora i orzecha kokosowego). No i na koniec, kiedy już jesteśmy całkowicie najedzeni, na nasz bananowy liść trafi biryani - góra gorącego ryżu z warzywami, suszonymi owocami i orzechami.

Na koniec pozostaje nam już tylko zamówić znakomite rasa gula (serowe kulki oblane gęstym różanym syropem) i herbatę - nierzadko będzie to lekko pikantna masala tea z dodatkiem przypraw.

Rachunek dostaniemy na metalowej tacce, na podściółce z nasionek anyżu (dla odświeżenia oddechu) i wyniesie nie więcej niż kilkadziesiąt rupii (kilka złotych).

Biryani z Madrasu (wersja łagodna)

2 filiżanki ryżu basmati, 4 filiżanki wody, 8-10 łyżek oleju lub 5-6 łyżek masła ghee,2-3 jajka na twardo, 3 ząbki czosnku i kawałek świeżego imbiru, poszatkowane i rozgniecione na pastę, 2-3 świeże papryczki chili, łyżka chili w proszku, łyżka nasion jeery (można kupić w arabskich sklepach), mała cebula drobno posiekana, mała poszatkowana marchew, pół pociętego w kostkę małego bakłażana, 1 małego kalafiora rozerwanego na różyczki, mała laska cynamonu, kilka zmielonych goździków, kilka ziaren zielonego kardamonu, łyżeczka turmeriku, pęczek świeżej kolendry, drobno pociętej, 1/4 filiżanki rodzynek, pół filiżanki suszonych owoców, pół filiżanki orzechów nerkowca lub ziemnych, 1 filiżanki obranych migdałów, sól

W garnku rozgrzać olej (lub ghee), dodać orzechy, migdały, cynamon, jeerę, kardamon, goździki, papryczki, cebulę, pozostałe warzywa i pastę czosnkowo-imbirową - smażyć 2-3 min. Wsypać ryż i pozostałe składniki (bez jajek), zalać wodą i gotować aż do wchłonięcia wody przez ryż. Następnie wstawić garnek (z jajkami wsuniętymi do ryżu) na 15 minut do średnio rozgrzanego piekarnika.

Jemy, dyszymy, oblizujemy ściekający nam po palcach sos i popijamy wszystko wodą

Sylwester i wymóg przeprowadzania wyceny aktuarialnej

Sylwester i wymóg przeprowadzania wyceny aktuarialnej

Zbliża się koniec roku, który kojarzy się nam ze śniegiem, świętami i sylwestrem. Dla osób zarządzających spółkami i księgowych to dodatkowo czas zamykania ksiąg i rozliczeń. Wszyscy księgowi i księgowe już przyzwyczaili się do corocznej wyceny aktuarialnej rezerw na świadczenia pracownicze i zanim jeszcze wyślą świąteczną kartkę najpierw skierują się do swojego aktuariusza z prośbą o przeprowadzenie wyceny aktuarialnej rezerw. Czy zawsze tak było? Kiedy wprowadzono przepisy regulujące wycenę aktuarialną? Postaramy się krótko przybliżyć tę historię.

Czytaj dalej

MOJE OGRODY

MOJE OGRODY

kim jestem wśród ogrodów znaczeń
faktem dokonanym i niespełnieniem
pochylam się nad chórem kwiatów
lecz nie umiem napisać wiersza

Czytaj dalej

Moje wakacje z językiem hiszpańskim w Andaluzji.

Moje wakacje z językiem hiszpańskim w Andaluzji.

W sierpniu tego roku miałam przyjemność podróżować po Andaluzji. Swój pobyt rozpoczęłam od dwu-tygodniowego intensywnego kursu języka hiszpańskiego w szkole Montalban, następnie wybrałam się na tygodniowy trekking górski po Sierra Nevada.

Czytaj dalej

Miliony w wodzie

Miliony w wodzie

Polacy nauczyli się zarabiać na parkach wodnych i źródłach termalnych. Moda na budowę parków wodnych, basenów oraz kompleksów źródeł termalnych dotarła również do Polski. Dziś rozprzestrzenia się z szybkością błyskawicy, sprawiając, że nie musimy dłużej z zazdrością patrzeć na Węgrów i Słowaków, którzy na aquaturystyce zarabiają od lat.

Czytaj dalej

FW: Sukces Polki na Manhattanie

FW: Sukces Polki na Manhattanie

Eva Minge podczas Mercedes Benz Fashion Week w Nowym Jorku. 10 lutego w Hotelu Hudson na Manhattanie podczas Mercedes Benz Fashion Week w Nowym Jorku odbyła się prezentacja najnowszej kolekcji Ready-to-Wear na jesień/zimę 2011/12 Ewy Minge.

Czytaj dalej

Cztery koła w dalekiej podróży

Cztery koła w dalekiej podróży

W zależności od celu i czasu podróży, człowiek musi się odpowiednio przygotować. Poza zadbaniem o odpowiedni bagaż, należy zadbać o samochód, w końcu to on ma nas doprowadzić do celu.
 

Czytaj dalej

 

Agencja social media

Biuro wirtualne

 

Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej informacji tutaj . Zaktualizowaliśmy naszą politykę przetwarzania danych osobowych - RODO. Tutaj znajdziesz treść naszej nowej polityki a tutaj więcej informacji o Rodo